ŚWIĘTO FIRMY
AMBAR
ŚWIĘTO FIRMY AMBAR

Przypada ono tradycyjnie w TŁUSTY CZWARTEK, który jest synonimem obfitości i obżarstwa. My to Święto obchodzimy skromnie, na głowę wypada po dwa pączki i butelka wody mineralnej. Oczywiście w godzinach pracy. Po pracy wszystko jest dozwolone, z każdą formą rozpusty,  ma się rozumieć rozpusty kulinarnej, według zasady:
Wszystko można co nie można, tylko z wolna i z ostrożna!

W roku 2007 święto naszej firmy wypadło 15 lutego. Na gości w biurze firmy w Brzeziu czekała góra pączków z piekarni RAFAPOL z Zabierzowa, której właścicielem jest pan Kazimierz Czekaj.  Ci którzy nie mogli przybyć wpisali się do księgi gości. W tym dniu odbyły się także w słynnej krakowskiej restauracji  WIERZYNEK  IV Krakowskie Zawody w Jedzeniu Pączków na Czas, których organizatorem była  "Gazeta Krakowska"Firma AMBAR dostarczyła nagrody dla zwycięzców w postaci wody mineralnej „Piwniczanaka” promowanej w ramach prowadzonego przez AMBAR programu „Woda dla zdrowia”.  Woda ta służyła również zawodnikom do popijania w czasie pałaszowania pączków. Laureatem zawodów na „dystansie” 5 minut został pan Marek Ungar, który zjadł w tym regulaminowym czasie 12 pączków. Otrzymał on piękny puchar i kilka zgrzewek wody mineralnej „Piwniczanka”.
W konkurencji dla dziennikarzy i VIP-ów „na dystansie” 1 minuty bezkonkurencyjnym okazał się ....szef firmy AMBAR Tadeusz Wojtaszek, który w regulaminowym czasie zjadł 3,5 pączka (w przeliczeniu na 5 min. wyszło by to nawet 17,5 pączka!). Otrzymał on również piękny puchar i .....zgrzewkę wody mineralnej „Piwniczanka”. Ten sukces był pięknym uwieńczeniem Święta Firmy AMBAR. 
Zawody prowadzili redaktorzy Mieczysław Czuma i Marian Satała.
Więcej informacji o tych wydarzeniach można znaleźć w relacjach prasowych  i filmowych zmieszczonych
poniżej.

Na nasze Święto zapraszamy znów w przyszłym roku!


16.02.2007

Magdalena Tobik

Rekord w jedzeniu pączków na czas pobity!

Zawodnicy popijali pączki wodą mineralną "Piwniczanka"

Marek, nie jedz już więcej – błagała męża zatroskana Lucyna Ungier. – Już wystarczy, pochorujesz się! – denerwowała się. Ale ubiegłoroczny triumfator, Marek Ungar nie posłuchał i bezapelacyjnie zwyciężył w IV Mistrzostwach Krakowa w jedzeniu pączków na czas, które odbyły się w tłusty czwartek w restauracji Wierzynek. Sygnał do rozpoczęcia zawodów dał hejnalista z Wieży Mariackiej, który specjalnie na tę okazję zszedł ze swojego stanowiska. W głównym konkursie, w którym zadaniem było zjedzenie jak największej liczby pączków w ciągu pięciu minut, wystartowało 10 zawodników. Zwyciężył ubiegłoroczny triumfator Marek Ungier. W tym roku pobił swój własny rekord i pochłonął w regulaminowym czasie 12 pączków. Drugie miejsce ex aequo zajęli Aleksander Majcher i Edward Molga – po 9 pączków. W zawodach startowały także panie. Najlepsza z nich – Barbara Kowal – zjadła osiem. Najsłabiej wypadła krakowska modelka i projektantka mody – Ewelina Bogacz. Jednak sądząc po szczupłej sylwetce, nie trenowała jak należy. Nasz redakcyjny kolega Staś Stanuch, który wystartował w kategorii dziennikarsko-vipowskiej, niestety, nie zwyciężył. Składamy to na karb braku odpowiedniego treningu, a także tego, że Staszek powoli przygotowuje się do startu w maratonie w Paryżu i musi dbać o kondycję. Przedstawicielowi redakcji Wiadomości24.pl udało się zjeść w ciągu minuty półtora pączka. W tej konkurencji zwyciężył Tadeusz Wojtaszek, szef firmy AMBAR, który w regulaminowym czasie pochłonął 3,5 pączka. W kategorii dla vipów i dziennikarzy najsłabiej wypadła jedyna odważna kobieta – modelka Kasia Jarosińska, zjadła zaledwie pół pączka. Na koniec pojawiła się propozycja, żeby w przyszłym roku zawody podzielić na osobny konkurs dla pań i panów. Relacja filmowa >>>


16.02.2007

Mamy króla! W IV Mistrzostwach Krakowa zorganizowanych przez Gazetę Krakowską Marek Ungar nie miał sobie równych

12 pączków w 5 minut

Punktualnie o godz. 12.15 dziesięciu zawodników zasiadło w Wierzynku za stołem zastawionym pączkami, aby wziąć udział w IV Mistrzostwach Krakowa w Jedzeniu Pączków na Czas. Zawodnicy w liczbie dziesięciu osób - Barbara Kowal, Stanisław Przybysz, Maciej Chołociński, Aleksander Majcher, Piotr Jastrzębski, Maria Kutnowska, Marek Ungar, Dominik Nawrocki, Edward Molga i Ewelina Bogacz, byli opanowani. Niektórzy przyznawali, że nieco ćwiczyli aby łatwiej uporać się z górą słodkiego wyzwania. Ich zadaniem było zjedzenie jak największej ilości pączków w ciągu pięciu minut.

Każdy z dostał do dyspozycji 15 ciastek i kielich wody mineralnej „Piwniczanka”. Wygrał ubiegłoroczny zwycięzca Marek Ungar, który zjadł 12 pączków. Pobił tym samym ubiegłoroczny, własny rekord kiedy udało mu się zjeść 11 pączków.

Zwycięzca otrzymał ufundowaną przez Wierzynek nagrodę - kolację w restauracji a także kilkadziesiąt litrów wody mineralnej „Piwniczanka” dostarczoną przez firmę AMBAR.  Nagrody i puchary zakupione przez Drukarnię Narodową wręczali Janusz Kozioł, redaktor naczelny Gazety Krakowskiej i Elżbieta Filipiak, właścicielka Wierzynka. Nagrodzono również zdobywców 2 miejsca ex aequo: Edwarda Molgę i Aleksandra Majchra, a wszyscy uczestnicy i obserwatorzy imprezy mogli do woli smakować pączków, które przygotowali cukiernicy Wierzynka. Organizatorzy imprezy: Gazeta Krakowska i Wierzynek byli bardziej wyrozumiali dla dziennikarzy i vip-ów – w trwającym minutę konkursie kazali im zjeść tylko 5 pączków. Zwycięzca- Tadeusz Wojtaszek, właściciel firmy AMBAR pochłoną 3,5 pączka i w nagrodę odebrał m. in. wodę mineralną „Piwniczanka”, którą sam dostarczył. Drugim miejscem podzielili się Janusz Kowalski, krakowski złotnik i Wiesław Jopek, prezes Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej. Zjedli po 3 pączki. Na szczęście obyło się bez niebezpiecznych sytuacji- nikt się nie zadławił, nie trzeba było również korzystać z pomocy fachowego lekarza, który czekał w pogotowiu.
(mst)


14.02.2007

Marian Satała

Wyścig z pączkiem

 "Gazeta Krakowska" z restauracją "Wierzynek" i Telewizją Kraków organizuje IV Mistrzostwa Krakowa w jedzeniu pączków na czas. Jutro nadejdzie godzina prawdy!

 

 15.02.2007 w południe, w restauracji „Wierzynek”, odbędą się IV Mistrzostwa Krakowa w jedzeniu pączków na czas. Redaktor naczelny naszej gazety, Janusz Kozioł i właścicielka „Wierzynka”, Elżbieta Filipiak, przy pomocy Zofii Zawojskiej, reprezentującej również „Wierzynka”, skrupulatnie policzą, ile lukrowanych kul spałaszują poszczególni zawodnicy.

Na starcie staną: Barbara Kowal, Stanisław Przybysz, Maciej Chołociński, Piotr Starnawski, Aleksander Majcher, Piotr Jastrzębski, Maria Kutnowska, Marek Ungar, Dominik Nawrocki, Edward Molga, Roman Czop i Ewelina Bogacz.

Miło nam poinformować, że wśród zawodników znajduje się ubiegłoroczny triumfator, Marek Ungar. Inna startująca – Barbara Kowal – w ubiegłym roku zjadła dziewięć pączków. Udział w zawodach zapowiedział również obrońca tytułu w kategorii dziennikarzy i vipów, Jacek Bednarczyk, fotoreporter z Polskiej Agencji Prasowej.

W tym roku zwycięzca zostanie nagrodzony przez restaurację „Wierzynek” zaproszeniem na dwuosobową kolację. Dostanie też okolicznościowy puchar ufundowany przez Drukarnię Narodową SA oraz trzema zgrzewkami wody mineralnej „Piwniczanka”, dostarczonymi przez firmę „Ambar”, organizującą program „Woda dla zdrowia”. Ta firma zagwarantuje także dla wszystkich zawodników po szklaneczce wody mineralnej, łagodzącej skutki miłego, tłustoczwartokowego obżarstwa. Dla najlepszego vipa lub dziennikarza Drukarnia Narodowa funduje również puchar, a „Wierzynek” drobne upominki.
 IV Mistrzostwa Krakowa w jedzeniu pączków na czas odbędą się w restauracji „Wierzynek” (Rynek Główny 15). Zasady będą podobne jak w ubiegłych latach. Zawodnicy w ciągu pięciu minut będą musieli spałaszować jak najwięcej pączków. Do dyspozycji będą mieć dodatkowo małą butelkę wody mineralnej.
 Podczas pierwszych mistrzostw, w roku 2004, wygrał Sebastian Bzyl, który w ciągu minuty zjadł trzy całe pączki. W następnym roku czas wydłużyliśmy do pięciu minut. Rywalizację wygrał Aleksander Morąg, zjadając aż 11 pączków. W ubiegłym roku 11 pączków pożarł Marek Ungar i to on został mistrzem.
 Od początku urządzamy nieformalne mistrzostwa vipów i dziennikarzy, którzy mają do dyspozycji tylko minutę. Jak dotąd niepokonany jest Jacek Bednarczyk, który w tym czasie zdołał pożreć dwa całe pączki. W ubiegłym roku palmę pierwszeństwa usiłował mu odebrać Łukasz Grzymalski z „Echa Miasta”, ale zadławił się kolejnym kęsem. Obyło się jednak bez pomocy medycznej.
 Do pomocy w urządzeniu mistrzostw zaangażowaliśmy krakauerów: Leszka Mazana i Miczysława Czumę. Sygnał do rozpoczęcia wyścigów dla hejnalista z wieży Mariackiej, a gitarowym dzwonem Zygmunta uhonoruje zwycięzcę Olek „Makino” Kobyliński.

Miniprzewodnik po cenach pączków

Amatorzy tłustoczwartkowego pałaszowania pączków nie mają powodów do zmartwień – ich ulubione ciastka nie podrożały znacznie od ubiegłego roku.
Najbardziej dziś pożądane ciastko można kupić za 1 zł i 10 gr w cukierni Wiesława Michałka przy ul. Garncarskiej. Najczęściej jednak za pączka zapłacimy 1 zł 20 gr – tyle kosztuje on np. u Cichowskich przy Starowiślnej i w cukierniach Michalskich. Także cukiernia z ul. Karmelickiej, pod szyldem Jacka Galganka, sprzeda pączka za 1,20 zł. Drożej jest u Starowiczów przy Stradomiu – 1,50 zł, a z pradziwym adwokatem i w czekoladzie – 2 zł. Jeśli zdecydujemy się na ciastko rodem z Warszawy, u Bliklego przy ul. Wiślnej – za nadzienie z róży i skórkę pomarańczową zapłacimy 2,5


Tłusty Czwartek - dzień wielkiego obżarstwa
PAP Czwartek, 23 lutego 2006

Tłusty Czwartek był niegdyś początkiem Tłustego Tygodnia - czasu wielkiego obżarstwa. Początkowo nasi przodkowie objadali się słoniną, boczkiem i mięsem, które suto zapijano wódką. Teraz dzień ten kojarzy się głównie z pączkami. W tym roku (2006) Tłusty Czwartek wypada 23 lutego.

Według jednego z przesądów, jeśli ktoś w Tłusty Czwartek nie zje ani jednego pączka - nie będzie się mu wiodło. Polakom to chyba jednak nie grozi - co roku w Tłusty Czwartek przeciętny Polak zjada 2,5 pączka na głowę, a wszyscy Polacy w tym czasie pochłaniają ich prawie 100 mln.
Historia pączka sięga czasów rzymskich. Ostatnie dni karnawału w starożytnym Rzymie były czasem zabawy i obfitego jedzenia i picia. Wszyscy z lubością spożywali wówczas tłuste potrawy, w szczególności pączki. W Polsce zwyczaj smażenia tego specjału pojawił się w XIX wieku.
Pierwsze pączki wcale nie przypominały dzisiejszych. Pieczono je z chlebowego ciasta, nadziewanego słoniną i smażonego na smalcu. Dopiero w XVI wieku zaczęły pojawiać się słodkie wypieki w postaci racuchów, blin i pampuchów.
Idealny pączek powinien być pulchny, ale lekko zapadnięty w środku - to świadczy o tym, że ciasto ma dobrą konsystencję. Pączki robi się z drożdży, mąki i jaj. Znawcy twierdzą, że najlepiej smakują, gdy są jeszcze ciepłe. Pączki powinny być nadziewane dżemem z róży ale nadziewa się je także zwykłą marmoladą, a także likierem, budyniem, serem, a nawet bitą śmietaną.
Dawniej przyrządzając pączki nadziewało się niektóre migdałem lub orzechem. Wierzono, że kto na nie trafi, będzie miał w życiu szczęście.
Pączki smażone w innych krajach są nieco inne niż polskie. Różnica wynika m.in. z innego sposobu smażenia w tłuszczu. Smaży się je tylko kilkadziesiąt sekund, dzięki czemu tłuszcz nie wsiąka do środka. Donaty, bo tak nazywa się ja na Zachodzie, nadziewa się zwykle owocami, dżemem lub kremem.
Przeciętny pączek waży ok. 50 gramów i ma ok. 200 kalorii. Aby spalić go, należy biegać przez 20 minut, jeździć na rowerze przez 54 minuty lub spacerować przez 57 minut.
(jask)

 

Licznik odwiedzin: 65714