Ochotnicza
Straż Pożarna

 

 

Ochotnicza Straż Pożarna

               Pierwsza Straż Ogniowa w Brzeziu powstała w 1908 roku. Jej założycielem był Ignacy Wojtaszek, który służył w wojsku austriackim i dosłużył się stopnia feldfebla, czyli kaprala. Był to człowiek energiczny i znający się na rzeczy. Po nim w w 1919 roku władzę przejął w Straży Jan Franczyk, dobry organizator i człowiek zaradny. Za jego kadencji straż zakupiła sikawkę ręczną, a strażacy za własne pieniądze kupili sobie mosiężne hełmy. Regularnie też odbywali ćwiczenia i byli szanowani przez mieszkańców Brzezia. Ze względu na podeszły wiek Jan Franczyk przekazał w 1930 roku funkcję naczelnika młodemu strażakowi Wincentemu Wojtaszkowi. Jan Franczyk zmarł wkrótce w wieku 80 lat.

                Na walnym zebraniu w 1934 wybrano nowy zarząd Prezesem został Ludwik Bzukała, naczelnikiem Piotr Kowalik, skarbnikiem Andrzej Rogala. Po przeniesieniu się Piotra Kowalika do Modlniczki naczelnikiem został obrany młody strażak Józef Kowalik. Pod jego kierownictwem nastąpił szybki rozwój tej organizacji. Zakupiona została druga sikawka o większej wydajności oraz inne wyposażenie potrzebne do akcji przeciwpożarowej takie jak węże, pasy i toporki bojowe. Strażacy zakupili sobie za własne pieniądze czapki rogatywki i mundury wyjściowe. W tym czasie nie używało się syreny alarmowej, a do pożaru strażaków wzywał głos trąbki, na której grał Andrzej Rogala. Trąbką tą, ale inną melodią wzywał również na zebrania wiejskie mieszkańców Brzezia

W 1938 roku postarano się o nowy wóz strażacki, który wykonał na zmówienie stelmach z sąsiedniej Modlniczki niejaki Czajowski, a okuli go Wawrzyniec Kubaty ze swoim synem Janem. Dzięki staraniom naczelnika Józefa Kowalika, który został przeszkolony w powiecie, straż w Brzeziu była kierowana wzorowo pod względem organizacyjnym, dobrze wyszkolona i zdyscyplinowana. Brała wielokrotnie udział w gaszeniu ognia w całej okolicy i otrzymywała wiele pochwał za swoje zaangażowanie w walce z pożarami. Najgroźniejszy pożar, w którym uczestniczyła był to pożar we dworze dziedzica w Brzeziu Władysława Bogusza, pod koniec sierpnia 1937 roku. Pożar powstał w wyniku podpalenia stodoły wypełnionej zebranym zbożem. Dzięki umiejętnością naczelnika Kowalika, który kierował akcja gaśniczą obroniono przed ogniem spichlerz dworski oraz stodołę ze zbiorami Wincentego Kiepusa, która stała w pobliżu, a co zatem i uchroniono od spalenia się cała wieś gdyby pożar zaczął się rozprzestrzeniać. A trzeba pamiętać że w tym czasie większość budynków miała słomiane strzechy. Drugi pamiętny pożar, który gasili strażacy z Brzezia to duży pożar w Balicach, gdzie bezpośrednio zagrożony był budynek szkoły. Strażacy z Brzezia do pożaru przyjechali jako pierwsi i brawurowym pokonaniem końmi ściany ognia, aby dostać się do wody zyskali sobie duże uznanie i nagrodę władz powiatowych.

Straż była też organizatorem życia kulturalnego na wsi. Urządzano przedstawienia, jasełka festyny i zabawy z loteriami fantowymi a w okresie Bożego Narodzenia chodzono po kolędzie z gwiazdą i szopką, w której lalki wykonane przez Rozalię i Jakuba Rumianów puszczali Ludwik Bzukała i Józef Kowalik. Straż z Brzezia i jej naczelnik byli wielokrotnie wyróżniani przez władze gminne i powiatowe, a dowodem dużego autorytetu, jakim cieszył się Józef Kowalik w śród braci strażackiej, było to, że został on Naczelnikiem Rejonowym Ochotniczych Straży Pożarnych w gminie Zabierzów.

W 1939 roku odbyły się gminne zawody strażackie, na których straż z Brzezia przodowała we wszystkich konkurencjach. Jednakże oficjalnie ich nie zakończono, bo przerwała je potężna burza.

               W czasie II wojny Światowej i okupacji hitlerowskiej zaniechano ze względu na ewentualne represje okupanta i groźby wywiezienia na roboty do Niemiec oficjalnej działalności organizacyjnej, ale utrzymywano w pełnej gotowości sprzęt przeciwpożarowy i w razie potrzeby wyjeżdżano do pożaru.

Po wyzwoleniu, z powrotem ożywiła się działalność Straży w Brzeziu. Pierwszym krokiem było zebranie przez strażaków funduszy, za które wybudowano w środku wsi Krzyż jako dowód wdzięczności za ocalenie wsi Brzezie od pożogi wojennej i represji okupanta. Akcja ta miała ogromne podłoże emocjonalne, bowiem w świeżej pamięci mieszkańców była tragedia, jakiej doznali mieszkańcy niedalekich Radwanowic, kiedy to z 20 na 21 lipca1943 -Niemcy przeprowadzili pacyfikację wsi w odwecie za współpracę mieszkańców z ruchem oporu. W wyniku tej akcji zamordowano bestialsko 3 kobiety i 27 mężczyzn, a tuż po wojnie 14. III. 1945 r. odbył się uroczysty pogrzeb ofiar pacyfikacji w pobliskiej Rudawie

Bardzo wysoko społeczność strażacka ceniła sobie swojego Naczelnika Józefa Kowalika. Z okazji Jego Imienin 19 marca 1945 roku w uznaniu Jego zasług wręczono mu uroczyście, wyhaftowanego na czerwonym płótnie Orła Białego wraz dedykacja wyrażającą dla niego ogromny szacunek. Znów pod wodza naczelnika zaczęto organizować życie kulturalne wsi, jednakże na skutek jego choroby ograniczano się do działalności przeciwpożarowej i to tylko na terenie własnej wsi, ponieważ inne straże posiadały już motopompy a straż w Brzeziu ciągle tylko sikawkę ręczną. W roku 1947 powstał rozłam i kryzys w Straży, który trwał do roku 1957. Nie miał kto zajmować się sprawami organizacyjnymi i sprzętem, który niszczał w starej szopie przyczepionej do dworskiego muru która zgniła i zawaliła się. Nie było gdzie organizować zebrań i zbiórek.

W maju 1957 roku z inicjatywy Józefa Kowalika, który chciał ratować Straż i osobiście rozmawiał ze wszystkimi strażakami i wieloma osobami na temat ożywienia jej działalności, odbyło się w sali udostępnionej przez Antoniego Wojtaszka w jego domu, zebranie, na którym wybrano nowy zarząd Ochotniczej Straży Pożarnej w Brzeziu. Prezesem zarządu został Józef Prochal a naczelnikiem Józef Kowalik. Zastępcą naczelnika został Adam Sabuda, sekretarzem Jan Korzonek, skarbnikiem Andrzej Rogala, gospodarzem Ludwik Bzukała. Przewodniczącym Komisji Rewizyjnej został Karol Rogala. Na zebraniu było obecnych też kilku młodych ludzi, którzy zostali przyjęci do Straży. W tym gronie był m. in. Tadeusz Wojtaszek, który jako reprezentant organizacji młodzieżowej był członkiem Prezydium Zarządu Wojewódzkiego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w Krakowie w latach 70 tych .

               Nowy Zarząd OSP zaczynał prawie od zera. W związku z tym rozpoczął zbiórkę funduszy na sprzęt i starania o parcelę na wybudowanie remizy. Takie same starania w porozumieniu ze Strażą czyniła organizacja „Wici”. Ponieważ nie udało się uzyskać parceli, gdzie kiedyś stała stara szkoła koło dworu, ani zakupić na ten cel parceli, o co starania czynili Józef Prochal wraz z Antonim Wojtaszkiem, postanowiono wybudować remizę na skrawku skarpy nad rzeką koło jazu. Wymagało to ogromnego wysiłku, ale nie było innej możliwości. Plany na budowę były przygotowane pod koniec lat 50-tych, ale pozwolenie na budowę parterowej remizy bez podpiwniczenia, o wymiarach 4x8 m. uzyskano w czwartym kwartale 1960 r. Postanowiono jednak w „czynie społecznym”, bez dotacji państwowych wybudować sale świetlicową o wymiarach 8x16m. Na wspólnych zebraniach zarządów OSP i koła ZMW „Wici”, omawiano plany wspólnych działań przy budowie. Nawet jedno spotkanie w 1958 r. odbyło się na „najwyższym szczeblu” w Warszawie w jednej z warszawskich restauracji, co odnotował Józef Prochal, w swoich wspomnieniach. Spotkali się wtedy prezes OSP Józef Prochal i przewodniczący „Wici” Tadeusz Wojtaszek, będący wtedy w wojsku, i uzgodnili, że budowa pójdzie razem wspólnym wysiłkiem OSP i organizacji młodzieżowej „Wici” i budynek służył będzie wszystkim organizacją. Pomimo niezadowolenia młodzieży z projektu budynku koło ZMW „Wici” przekazało zarobione pieniądze na kolędzie na zakup materiałów budowlanych. Potem młodzież z koła „Wici” jako pierwsza uczestniczyła w wykopach pod fundamenty remizy w marcu 1960 roku. W miesiącu czerwcu murowano już mury z cegły zaś w październiku wylano strop a przez zimę nakryto dachem i położono dachówkę. Przy budowie świetlicy czynny udział brała cała wieś nie wyłączając kobiet i dzieci. Przekazanie świetlicy odbyło się w lipcu 1962 roku. Wstęgę przecięła przewodnicząca Gromadzkiej Rady Narodowej w Zabierzowie Marta Gołąb a przemówienie wygłosił prezes OSP Józef Prochal, który podziękował członka Straży i wszystkim mieszkańcom wsi Brzezie, za pomoc i prace przy budowie świetlicy i stwierdził, że: otwarta świetlica będzie służyć wszystkim organizacjom jak i ludności wsi Brzezie. W tej uroczystości uczestniczyło kilka jednostek OSP i ponad 1500 osób z Brzezia i pobliskich wiosek. Po oficjalnej części uroczystości odbyła się zabawa taneczna, na której przygrywał zespół muzyczny bardzo popularnego w tej okolicy Janka Szumca z Szyc.

               W 1964 roku uzupełniono sprzęt gaśniczy poprzez zakup motopompy, i węży ssawnych i tłocznych. Ponieważ nie było pomieszczeń na sprzęt postanowiono wybudować obok świetlicy remizę strażacką. Prace rozpoczęto w 1965 roku i ukończone je w 1966.

               Kiedy już dopięto tego celu strażacy cała swoja energię skierowali bna upiększenie wsi. Zajęli się budową drogi przez wieś i regulacja rzeki, budową drogi do Ujazdu, wznoszeniem kościoła i pomieszczeń katechetycznych oraz wielu innych przedsięwzięć.

               Strażacy nie zapominają też o podnoszeniu swojej sprawności bojowej, czego dowodem są sukcesy na zawodach pożarniczych różnego szczebla. Zamieniono też konny wóz strażacki na samochód „nysa” a potem dorobili się „stara 25”.

               Pod koniec lat dziewięćdziesiątych prezesem OSP w Brzeziu był w dalszym ciągu Józef Prochal, naczelnikiem Roman Kowalik a skarbnikiem Kazimierz Franczyk. Jednostka OSP liczyła 29 strażaków.

               Niestety wybudowana z takim trudem w latach 60-tych świetlica dzieli w tych czasach wieś. Przedstawiciele miejscowych organizacji społecznych m.in. Koła Gospodyń Wiejskich narzekają ze nie mogą korzystać ze świetlicy a przecież miała służyć wszystkim organizacją i wszystkim mieszkańcom wsi.. Podobnie Rada Sołecka, która czyni z tego powodu zabiegi by przejąć zarząd nad świetlicą. Spór ma rozszczygnąć wójt gminy w Zabierzowie, który zapowiada, że działka, na której stoi świetlica wraz z budynkiem, stanowiąca własność gminy, jako mienie komunalne, przekazane zostaną w zarząd sołtysa i Rady Sołeckiej z zabezpieczeniem interesów OSP. Z tym stanowiskiem nie może pogodzić się prezes OSP Józef Prochal. Tuż po otrzymaniu pisma zwołał zebranie strażaków, na którym postanowiono, że w przypadku, kiedy gmina nie zważając na ich protesty podejmie taką decyzję, wszyscy złożą dymisję i zlikwidują ochotniczą jednostkę straży. Józef Prochal ma pretensje do Rady Sołeckiej i żal do mieszkańców, że nie pamiętają jego zasług w rozbudowie wsi. Mieszkańcy to przyznają, ale twierdzą, że wiele materiałów budowlanych zdobywanych wtedy z takim trudem na wiejskie inwestycje znajdowało ostateczne miejsce w innych obiektach. I tak konflikt narasta.

               W 1998 roku, z okazji 90 rocznicy utworzenia Straży Ogniowej w Brzeziu, jednostka OSP otrzymała z rąk starszego brygadiera Stefana Drzyzgi, członka Zarządu Wojewódzkiego Związku OSP sztandar a strażacy otrzymali odznaczenia za staż służby oraz za zasługi dla pożarnictwa. Złote odznaki za zasługi dla pożarnictwa otrzymali: Bronisław Baran, Bronisław Biesiada, Kazimierz Franczyk, Roman Kowalik, Andrzej Sabuda, i Józef Szumiec. Brązowe odznaki za zasługi dla pożarnictwa otrzymali: Wiesław Wojtaszek, Tadeusz Wojtaszek, Robert Kowalczyk, ks. Władysław Szymoniak i Zdzisław Galon. Kilkudziesięciu otrzymało też Odznaki za wieloletnią służbę w OSP.

 

 

Licznik odwiedzin: 67073